środa, 10 listopada 2010

Lush

Mydła w kostce zajmują w mojej pielęgnacji wazną i sporą część. Te, które znam od kilku lat i cenię ich działanie oraz skład, opiszę wkrótce. Dziś skupię się na pachnących i kolorowych cudach, które oferuje nam Lush. Nie będzie nowością, jeśli napiszę, że Lush odkryłam dzięki forum Wizaz.pl. Jestem na etapie totalnego zamydlenia, chwilowo nie kuszą mnie szampony, kremy, dezodoranty, pomadki...

Moje pierwsze zamówienie*Sugar Plum Fairy-
zdjęć brak - przyznam szczerze, że jeszcze go nie rozpakowałam!

*You Snap The Whip Body Butter
na zdjęciach poniżej


You Snap The Whip to intensywnie pachnące (w zależności od nosa-czarną porzeczką, bądź wiśniami w czekoladzie) peelingujące masło do ciała. Kostkę zabieramy pod prysznic i masujemy nią nawilżone ciało. Dzięki zawartości sproszkowanego węgla pozbywamy się martwego naskórka, roztaczamy w łazience kuszący, magiczny zapach i nawilżamy ciało (masło kakaowe i organiczny olej macadamia w składzie).
By dłużej służył - po użyciu połóżcie kosmetyk w suchym miejscu.

Kilka tygodni później - bardziej odważne zakupy -

*Banana Moon *Bob Soap *Quin Quereme of Nineveh *Lady Catrina *Angels delight

Banana soap z serii retro
Pachnie bananowym budyniem, mdło... Jest kremowe, nawilżające - spodoba się tym z Was, które narzekają na suchą skórę. Mnie rozczarował zapachem, zadziwił działaniem;
Być może ponownie u mnie zagości.

Bob soap z serii świątecznej. Mój numer jeden!
Pisząc o mydłach Lush kładę nacisk na zapachy - zachwycam się co drugim. Nie oznacza to, że łatwo mnie zadowolić - co to, to nie! Zanim zdecydowałam się na zakup - wnikliwie prześledziłam listę składników. Bob soap intrygował mnie - wiedziałam, że albo będzie to miłość, albo wielkie rozczarowanie. Wielkie uczucie połączyło nas już w trakcie otwierania opakowania. Natychmiast wskoczyłam z nim pod prysznic, gdzie opętał mnie zapachem przypraw-pieprzu, cynamonu, pomarańczy, potem objął złotymi drobinkami i przekonał, że od tej pory jest moim...najważniejszym :)

Znalazłam na Wizażu swoją pierwszą opinię o Bobie -

Rano Bob to wspanialy "wybudzacz" - lekki zapach pieprzu i cynamonu w pomaranczowym otoczeniu sprawia, ze nabieram energii.

Wieczorem wylapuje z niego zupelnie inne nuty - to wtedy czuje swieta i napawam sie blaskiem zlotych drobinek; Wieczorna, nastrojowa kapiel, czy prysznic z Bobem - koniecznie przy swiecach, lub bardzo delikatnym swietle.

Skora po Bobie jest pachnaca i gladka - nie odnotowalam typowego dla mydel w kostkach przesuszenia...
Polecam Boba z pelna odpowiedzialnoscia.



QueenQuereme of Nineveh z serii retro.
Zapach delikatnego olejku do opalania - kokos, owoce egzotyczne. To bardzo delikatne, lekko nawilżające mydło, które dzięki zapachowi możecie latem zabrać pod prysznic, czy użyć w relaksującej kąpieli. Poza zapachem mydło nie zachwyciło mnie na tyle, bym ponownie je kupiła...

Lady Catrina z kolekcji Halloween
Na pierwszym planie oszałamiająca woń limonki i greipfruta. Potrafi wypełnić zapachem całe pomieszczenie - nawet kiedy leżakuje w szufladzie. Jest miękkie, wydajne, piękny zapach utrzymuje się na ciele.


Angels delight z serii świątecznej
Uwodzi zapachem. To mydło, które bez względu na swoje właściwości muszę mieć - dla zapachu właśnie; To ciasto, cytrusy, słodycz. Niestety przy regularnym stosowaniu może wysuszać. Dobrze oczyszcza skórę - ja po kilku próbach pod prysznicem używam go do rąk.
Zostanie ze mną - poprawia mi humor!
Jeśli zapach nie ma dla Was pierwszorzędnego znaczenia-nie zawracajcie sobie głowy
Angels delight.