Nazwy naturalnych składników - ziół, witamin, owoców - na opakowaniach z kosmetykami - zachęcają nas do kupna; Zakładamy, że skoro napis głosi "z ekstraktem z granatu", "z olejem arganowym", "z kwasem hialuronowym" - to będzie to kosmetyk LEPSZY, niż wszystkie przeciętniaki stojące obok. Niestety - jeśli same nie wzbogacimy gotowca półproduktem kosmetycznym, czy nie wyczarujemy czegoś od zera w domowym zaciszu - marne są szanse, że z głośno reklamowanym kosmetykiem dostarczymy skórze czegoś naprawdę wartościowego; Rzecz ma się inaczej, kiedy umiemy już odczytywać listę składników - wiemy, że kiedy składnik x jest na szarym końcu to tak, jakby go nie było... Mimo tego, że (prawie) zawsze czytam, co zawiera dany kosmetyk - szampony Hesh kupiłam - bo naiwnie założyłam, że zakupów w sklepie z ajurwedyjskimi produktami nie będę żałować.
Kupiłam trzy szampony - Hesh Neem, Shikakai i Amla.
Szampon Amla. Na stronie sklepu Helfy czytamy "Starożytna receptura szamponu z ekstraktem z amli (agrest indyjski) sprawia, że włosy stają się mocne i odżywione od cebulek, aż po końce.
Amla znana jest ze swoich właściwości przeciwłupieżowych i zapobiegających przedwczesnemu siwieniu. Delikatnie przyciemnia i ożywia kolor włosów."
Szampon o przyjemnym, ziołowym zapachu, ciemnym kolorze, jest dość gęsty i "glutowaty". Niestety w ciągu kilku tygodni tygodni stosowania nie zauważyłam niczego, co byłoby wystarczającym wynagrodzeniem dużych problemów z rozczesywaniem; Nie zauważyłam zwiększonego wzrostu włosów, wzmocnienia, przyciemnienia... Doskonale widać było, że włosy są sianowate, matowe, wysuszone - po prostu brzydkie...Łupieżu nie mam...przepraszam-nie miałam, ale o tym za chwilę.
Zamiast pozostałe szampony odstawić, oddać... nie poddałam się i postanowiłam wypróbować Shikakai - Neem zostawiając na koniec.
Szampon Shikakai. Opis ze sklepu Helfy "Łagodny szampon z ekstraktem Shikakai delikatnie myje włosy nie naruszając bariery lipidowej skóry. Włosy stają się nawilżone, odżywione, dobrze się rozczesują i układają. pomaga utrzymać równowagę biochemiczną skóry głowy. Niezwykle skutecznie usuwa łupież i zapobiega jego powstawaniu."
Mój opis wygląda następująco "Szampon. Wysusza włosy, które za nic w świecie nie poddadzą się Waszym grzebieniom i szczotkom; Wspaniale wysusza włosy dodając im sianowatego wyglądu".
Zaliczyłam rozczarowanie numer dwa i jakby mi było mało zaczęłam używać wersji z Neem.
Szampon Neem "Unikalna receptura tego szamponu zawierającego ekstrakt z neem sprawia, że włosy są zdrowe aż po same końce. Składniki kondycjonujące zawarte w szamponie sprawiają, że włosy stają się bardziej miękkie i lśniące. Niezwykle skutecznie usuwa łupież, zapobiega też jego powstawaniu".
Tyle ze strony sklepu - moje włosy były coraz bardziej wysuszone; Nie mogłam już używać suszarki, bo po jej użyciu wyglądałam jak strach na wróble rażony piorunem; Włosy zaczęły się przetłuszczać i...pojawił się łupież. Żałuję, że byłam tak uparta :)
Do akcji ratowniczej wkracza The Body Shop - Rainforest Shine z olejem z oliwek.
Liczę na to, że sobie poradzi!
Włosów nie farbuję od kilku lat, są zdrowe, jest ich dużo - szampony Hesh niestety pogorszyły ich kondycję;
Zastanawiam się, czy o totalny przesusz mogę obwiniać nieszczęsny SLS (sodium laureth sulfate) - który występuje we wszystkich omawianych dziś szamponach?
ja dodaję do odżywek albo masek - hydrolizat keratyny, jedwab,d-pantenol - tak po pare kropelek od tego czasu moje włosy są w o wiele lepszej kondycji. Do szamponów nie przywiązuje większej uwagi bo każdy i tak mi plącze włosy i odżywka jest niezbędna :( Stosowałam szampony o w miare naturalnych dobrych składach ale niestety robiły mi saharę z włosów.
OdpowiedzUsuńTu jest najwyraźniej mój błąd - ponieważ jeszcze nigdy nie wzbogacałam odżywek; Cuduję z kremami i serum - ale jeszcze nie poznałam zasad podkręcania masek i odżywek - może napisałabyś o tym na blogu?
OdpowiedzUsuń